Skip to main content

Web Content Display Web Content Display

Exhibitions

Web Content Display Web Content Display

Kategorie artykułów

Web Content Display Web Content Display

Web Content Display Web Content Display

Glorioza – piękna i zabójcza.

Glorioza – piękna i zabójcza.

Ta egzotycznie wyglądająca piękność to glorioza wspaniała (Gloriosa superba var. rotschildiana), po angielsku nazywana „lilą płomienną”, a niegdyś po polsku – pysznokwiatem.

Krewniaczka zimowitów, których kwiaty można zobaczyć wczesną jesienią w lasach i ogródkach. Nazwa rodzajowa pochodzi od łacińskiego „gloriosus” – pełna chwały. Nic więc dziwnego, że stała się narodowym kwiatem Zambii i Zimbabwe.

Może dorastać do 3 metrów wysokości, a jej łodygi wspinają się przy pomocy liści (!), których końcówki przekształcone są w wąsy czepne. Pod ziemią tworzy bulwy w kształcie litery V, o długości do 30 cm, pozwalające roślinie przetrwać suche okresy, podczas których nadziemne części obumierają. Na szczycie pędów może pojawić się nawet kilkanaście kwiatów, które stopniowo zmieniają kolor od jasnożółtego po czerwony.

Cała roślina zawiera alkaloidy min. kolchicynę i gloriozynę. Dzięki ich zawartości znalazła zastosowanie w tradycyjnej medycynie afrykańskiej i indyjskiej. Współczesne prowadzone są badania skuteczności działania wyciągów z gloriozy m.in. na komórki rakowe.

W naturze to ciepłolubne zielne pnącze porasta suche łąki, sawanny i zarośla w Afryce i Azji, jednak glorioza została wprowadzona również do innych krajów o tropikalnym klimacie, od Australii i Oceanii po obie Ameryki. Na niektórych obszarach gdzie ją introdukowano uznawana jest wręcz za gatunek inwazyjny, zagrażający rodzimej florze. W Polsce można uprawiać ją w szklarniach lub doniczkach, przechowując jej bulwy zimą w pomieszczeniach.

Z gloriozą jednak nie ma żartów. Jest śmiertelnie trująca dla zwierząt i ludzi. Bywa wręcz używana do zatruwania strzał, a czasem jako narzędzie zbrodni. Zjedzenie kilku gramów bulw czy liści może skończyć się poważnym zatruciem, a nawet śmiercią. Zanim zaprosicie tę piękność do domu upewnijcie się więc, że nie znajdzie się w zasięgu dzieci czy zwierząt domowych.

Autor tekstu: Paweł Hałat

Photogallery